Dark Mode On / Off

Turbulencje

Miasto ma swoje własne linie lotnicze. Nazywają się dumnie Nazca Lines Airlines. Latają małymi, 4 osobowymi Cessnami, a piloci mają podobno wszelkie niezbędne certyfikaty i licencje. Każdy kto pierwszy raz wsiada do tak małego samolotu, z pewnością ma podobne odczucia do moich. Obawy są uzasadnione. Ale euforia spowodowana możliwością zobaczenia płaskowyżu Nazca redukuje je do lekkiego niepokoju. Staram się nie myśleć o lęku i odważnie pakuje się do awionetki.

Pilot naprędce informuje nas o procedurach awaryjnych. W zasadzie ograniczają się do jednej. Jeśli będziemy wyskakiwać z samolotu, w pierwszej kolejności robi to pasażer siedzący na przednim fotelu. Reszta, jak się uda.

Maszyna po paru warknięciach rozpędza się wtłaczając nas w fotele, żeby po kilkunastu sekundach ruszyć w przestworza. Nie licząc podskoków, płynnie wznosimy się nad płaskowyżem. Po kilku minutach lotu, kiedy już widzimy pierwsze z rysunków, pilot bez żadnego ostrzeżenie kładzie samolot na skrzydło osiągając przechył 50 stopni. Przed oczami zaczynają mi przelatywać kadry z mojego, życia…czy to już koniec? Nie, to dopiero początek czekających nas przeżyć. Przechył ma pozwolić nam na lepszy widok. Z prawej widzimy rysunek przypominający małpę. Z odrętwienia budzi mnie głos pilota, który przechylając maszynę to na prawo tłumaczy nam co widzimy w dole. Stara się, ale wcale nie musi nam przypominać, że rysunek mały przypomina małpę, a kształt pająka to nic innego jak pająk.

Nie ma szans, żebym to powtórzyła, ale Marek jest w swoim żywiole. Pochyla się tak, jakby próbował poprawić sobie widok, wychylając głowę przez okno.
— Widziałaś? – pyta co chwila
— Taaaak – energicznie potakuje głową marząc o tym, żeby te akrobacje wreszcie się skończyły.
Niestety, pragnąc urozmaicić pasażerom przejażdżkę, pilot nadal funduje nam przejażdżkę na diabelskiej karuzeli. Chce, żebym wszystko bardzo dobrze zobaczyła. Pamiętacie, że z samolotu w pierwszej kolejności wyskakuje pasażer siedzący na przednim fotelu? Siedzę z tyłu i nie mam szansy na ucieczkę. Na całe szczęście lot nie trwa długo i z ulgą staję obiema nogami na asfalcie pasu startowego.

Pomimo tych niezwykłych atrakcji całkiem sporo zobaczyłam. Widok płaskowyżu z góry robi ogromne wrażenie. Jeśli jest dobre światło, linie można by podziwiać bez końca, zastanawiać się jak oni to zrobili?