Dark Mode On / Off

Cygara

Szwendamy się po starym mieście. Tutaj miasto jest znacznie lepiej utrzymane. W samym centrum możesz spotkać ubrane w kolonialne stroje kobiety, które chętnie pozują do zdjęć. Za grosika. Dorabiają do pensji, czy jest to ich główne źródło utrzymania? Nie wiem. Kobiety nie chcą o tym rozmawiać. Kiedy wchodzimy w ciasne uliczki otaczające rynek, napotykamy inny typ ludzi.

Tutaj, zwłaszcza przed wejściami do knajp natrafiamy na lepiej odzianych Kubańczyków oferujących zakup cygar. Cena to 1/5 tej za którą kupisz je w Europie. Po krótkich targach (najlepiej uczyć się targowania w Meksyku) spada do 1/7. Kto wie, ile jeszcze moglibyśmy obniżyć cenę, gdybyśmy byli bardziej nieustępliwi. Kupujemy 2 pudełka cygar marki Cohiba. To marka wręcz ekskluzywna. Cygara na specjalne okazje. Przyda się na prezenty.

Powiem Wam tak. Na różnego rodzaju polskich forach, przeczytasz, że Cohiba sprzedawane na ulicach to fałszywka. Nie wiem. Pudełka na to nie wskazują, są wysokiej jakości. W środku znajdziesz niezbędne certyfikaty. Cygara smakują doskonale. Raczej skłaniałbym się ku teorii, że pracownicy wykradają je z faktorii, które zajmują się ich produkcją. Tego nie wiem, ale cieszę się, że je kupiłem. Smakują nieziemsko.

Kiedy oddalamy się od Centro Historico napotykamy inny rodzaj sprzedawców. To ludzie wyglądający znacznie gorzej, w szarych ubraniach, często bez zębów. Sprzedają cygara zapakowane do reklamówek, w pakietach powiązanych tasiemkami. Ceny są groszowe. Smak cygar jest znacznie gorszy. Wybaczcie, nie jestem koneserem, więc nie potrafię ocenić, czy są gorsze, czy po prostu ten gatunek jest dla mnie za mocny.

A kiedy pod wieczór wracamy do wynajętego pokoju, w drzwiach wita nas właścicielka domu, trzymając w rękach dwa pudełka cygar (a jakże, Cohiba), z uśmiechem na ustach proponując nam zakup, po bardzo atrakcyjnej cenie. Tylko u niej są najlepsze i najoryginalniejsze. O nie, nie, nie. Więcej już nie zmieścimy.