Jedziemy dalej. W planach Ameryka Południowa i pewna tajemnicza wyspa na Pacyfiku. Bilety już zakupione. Myślę, że spodoba się Wam nasza trasa. Ale to najbliższa przyszłość. Wróćmy do teraźniejszości.
Wyjazd z Kuby nie należy do przyjemnych doświadczeń. Linie lotnicze znalazły sposób na koszty związane z opóźnieniem wylotów. Okazuje się, że wylatujemy ponad 6 godzin później. Od wczoraj zmienił się rozkład lotów i nie mam mowy o opóźnieniu. Niedobrze, na lotnisku w zasadzie nie da się niczego kupić. Czekamy na głodniaka.
Mieliśmy też pewne problemy z odprawą paszportową. W przeciwieństwie do większości lotnisk, które zdarzyło się nam odwiedzić, tutaj podróżnych opuszczających wyspę czeka przesłuchanie prowadzone przez oficera imigracyjnego. Celowo użyłem słowa „przesłuchanie”, ponieważ odprawa paszportowa wyglądała jak przesłuchanie. W pewnym momencie przestraszyłem się, że nie wypuszczą nas z wyspy. Pewnie dowiedzieli się, że kupiliśmy te dwa, nielegalne pudełka cygar i pójdziemy siedzieć. Na szczęście po tym jak zrelacjonowaliśmy każdy dzień spędzony w Hawanie, zadeklarowaliśmy, że nie nawiązaliśmy bliższych kontaktów z Kubańczykami oraz, że jesteśmy turystami (pomogły pieczątki w paszportach), urzędnik pozwolił nam przekroczyć granicę. Długo spoglądał za nami, kiedy ruszyliśmy do gate’a. Jeszcze długo odczuwałem ciarki na plecach wywołane podejrzliwym spojrzeniem.
Zapraszam do obejrzenia fotek. Wszystkie zdjęcia są dostępne tutaj. A jeżeli Ci się podobało, kliknij serduszko i udostępnij wpis.