Dark Mode On / Off

Mexico City nocą

Kiedy jeździsz nocnymi autobusami (gdzieniegdzie lepiej wynająć samochód), czasem zdarza się, że do miejsca docierasz długo przed świtem. Dworce autobusowe często rozlokowane są z daleka od centrum. Często w okolicach, które mogą wydać się podejrzane. Zwłaszcza nocą. Tak właśnie wygląda nasze przybycie do największego miasta świata (liczebność aglomeracji jest bliska liczbie mieszkańców Polski).

Godzina 5 rano. Ciemno, poza dworcem autobusowym otaczają nas pustki. Nie wiadomo gdzie i jak daleko jest centrum miasta. Pewne tylko, że bardzo daleko. Jak na prawdziwych sportowców przystało, decydujemy się pojechać do hotelu metrem. Teoretycznie można by wziąć taksówkę, albo Ubera, ale fajnie będzie zrobić to oldschoolowo. Tak jak większość mieszkańców miasta.

Do najbliższej stacji metra trzeba jakoś dojść. Google Maps prowadzi nas przez coraz bardziej podejrzane okolice. Być może późnym wieczorem jest tu bardzo niebezpiecznie. Nad ranem, na szczęście, okolica śpi. Słychać jedynie kroki pary turystów z Polski i w oddali pianie koguta. Ptak najwyraźniej coś wie, na temat zbliżającego się świtu.

W końcu jest. Stacja metra. Na wysokiej estakadzie, w tej okolicy metro jeździ nad ziemią. Dostajemy się na stację, na której czeka już tłum. To Meksykanie, którzy jadą o tej porze do pracy. Wszyscy wydają się spać na stojąco i o dziwo nikt nie zwraca na nas uwagi. Stoją patrząc przed siebie pustym wzrokiem, zupełnie nie reagując na otoczenie.

Wreszcie na stację wjeżdża pociąg, zupełnie pusty. Stojące na peronie zombi wydają się tego nie widzieć, dopóki w wagonach nie otworzą się drzwi. Wtedy rusza tłum. A my razem z nim. Jest jak rzeka, a my nie mamy możliwości stanąć lub ruszyć pod prąd. Do środka wchodzimy razem z tłumem. Nie wiem, jak to się stało, ale mieszczą się wszyscy. Jakby ściany wagonu były z gumy.

Popełniam błąd, trzymając dłoń w kieszeni. Teraz już nie ma żadnych szans, żebym ją wyciągnął. Czuję się, jakby napierały na mnie całe tony. Pasażerom znowu zamykają się oczy. W takim ścisku łatwo spać na stojąco, bez ryzyka przewrócenia się. Nawet w wypadku gwałtownego hamowania. Czas oczekiwania do odjazdu pierwszego, tego dnia pociągu, to pół godziny. Na szczęście daję radę oddychać. Chyba tylko dlatego, że jestem wyraźnie wyższy od innych pasażerów. Na szczęście stacja, na której wysiadamy znajduje się zaledwie 100 metrów od naszego hotelu. Tylko czy uda nam się na tej stacji wysiąść?