Pokhara, chociaż na mapach widnieje jako miasto, jest w istocie górską wioską. Podstawowym środkiem komunikacji jest tutaj koń. Nastręcza to pewnych komplikacji, wystarczy, że zwierzę zatrzyma się powąchać kwiatek, czy skubnąć trawy, od razu robią się korki.
Jeżeli zamierzasz to dotrzeć, jedynym sensownym środkiem lokomocji jest mały samolot. Ale musisz liczyć się z pewnym ryzykiem. Otóż loty do oraz z Pokhary są statycznie najbardziej narażone na katastrofę. Zmienność pogody powoduje, że loty są często opóźnione albo anulowane. Pomimo ostrożności samoloty wciąż spadają. Ale lądowanie… Po łuku, u podnóża góry. Po jednej stronie widzisz omijaną górę, po drugiej wydaje się, jakby końcówka skrzydła muskała dachy domów. Jeżeli będziesz w Nepalu, nie myśl o ryzyku, wsiadaj w samolot i leć.
Pokhara jest warta odwiedzenia, ze względu na fakt, że mieszka tu duża liczba uchodźców z Tybetu. A zatem spotkasz tu mnóstwo tybetańskich mnichów. Od innych wyznawców buddyzmu odróżnisz ich dzięki czerwonym szatom. I jeżeli spodziewasz się uduchowionej ciszy w buddyjskich klasztorach, nic bardziej mylnego. Dużo tutaj gwaru, śmiechu, głośnych rozmów. Mnisi, poza czasem medytacji żyją jak zwykli ludzie.
Charakterystyczną cechą tybetańskiej odmiany Buddyzmu są „thangki”. To rodzaj sakralnego malarstwa. Obrazy są malowane za pomocą pędzelków grubości włosa. Obrazy są zachwycające. Jeżeli chcesz dobra pamiątkę z Nepalu to doskonały wybór. Możesz kupić tutaj, albo w Katmandu. Najlepiej zrobić to w miejscu gdzie zobaczysz malarzy przy pracy, a przy okazji możesz poobserwować, jaka to zegarmistrzowska praca. Pamiętaj, żeby się targować. Cena wywoławcza zawsze jest mocno zawyżona.
Zapraszam do obejrzenia zdjęć. Kliknięcie lub tapnięcie otwiera pełny rozmiar. Wszystkie publikowane na stronie zdjęcia znajdziesz tutaj. A jeśli Ci się podobało, kliknij serduszko i udostępnij wpis.